Wilanów nie szuka. Wilanów sam wybiera – nie ulegając marketingowej presji.
Powoli. Świadomie. Bez pośpiechu.
Nie ulega modzie – bo sam ją tworzy. To tu powstają viralowe trendy kopiowane przez resztę Polski.
Zauważa jakość, zanim zdąży pojawić się na warszawskich chodnikach.
To dzielnica, w której wszystko widać jak na dłoni.
To tutaj wszystko się kończy i zaczyna.
Tu rozpoznaje się klasę po spojrzeniu.
Po tym, jak ktoś milczy po wykonanej usłudze.
Czy ma błysk w oku, czy po prostu… wie, że nie trzeba nic mówić.
7 kwietnia 2025 roku otworzyliśmy drzwi do Crazy Curly Wilanów. Oficjalnie.
Bez balonów. Bez przecinania wstęgi. Bez ulotek.
Po prostu – byliśmy gotowi.
I jak to w Wilanowie bywa – ci, którzy mieli się dowiedzieć, dowiedzieli się pierwsi.
Ci, którzy mieli wrócić, wrócili.
Nie raz. Nie dwa. Wielu z Was odwiedziło nas już więcej niż czterokrotnie.
Dziś, 6 sierpnia – cztery miesiące później – przychodzi moment, by to podsumować.
Nie robimy podsumowań do tej pory nie z przyzwyczajenia.
Raczej z braku czasu, a dziś robimy je z wdzięcznością i szacunkiem do naszych Stałych Klientów.
Klimczaka 15 – dyskretnie, bez szyldów.
Ale jeśli wiesz – to wiesz, jak nas znaleźć.
Szyld? Podobno „zaraz będzie, lada moment, już w produkcji” – od tygodni.
Ale cóż – wiecznie mamy ważniejsze sprawy na pokładzie Centrum Dowodzenia Wszechświatem i Fryzurami naszych Kochanych Klientek.
W cztery miesiące staliśmy się salonem, który sam się poleca między wierszami.
Nie publicznie. Nie nachalnie. Nie w reklamach.
Przy kawie.
W kolejce do Wilanowskiego Baru Mlecznego.
Podczas przerwy w pracy.
W rozmowach między pytaniem o stylizację, a półsłówkiem o cięciu i kolorze.
O fryzjerze, który słucha. I czuje – zdecydowanie więcej, niż mówi.
Dla nas Wilanów nie jest lokalizacją. To mentalność.
Tu nie pyta się o „gratisy”.
Tu nie chodzi o dodatki.
Skupiamy się na tym, co potrafimy najlepiej.
I robimy to z pełnym zaangażowaniem i premedytacją.
Klimczaka 15 staje się powoli punktem odniesienia w świecie wilanowskiej mody.
Dla tych, którzy wolą polską precyzję niż międzynarodowy „branding”.
Dla tych, którzy sami rozpoznają jakość – bez nachalnych komunikatów.
Dla tych, którzy gardzą szablonowym podejściem i metodą: „kopiuj i wklej”.
Crazy Curly Beata Stańczak.
Marka, której nie znajdziesz na okładkach, czy w artykułach sponsorowanych.
Ale usłyszysz o nas w rozmowach.
Wśród sąsiadek. Wśród stylowych matek z lunchboxem pod pachą,
i perfekcyjną linią cięcia nad ramieniem.
Wśród dzieci z lokami i mężczyzn, którzy wiedzą, że wygląd to nie tylko detal.
W Crazy Curly nie celebrujemy siebie.
Celebrujemy naszych Gości.
Zanim cokolwiek zrobimy – słuchamy.
Nie mówimy o jakości – pozwalamy, by nasze czyny mówiły same za siebie.
Nie spieszymy się – dobre rzeczy wymagają czasu.
Po czterech miesiącach w Wilanowie wiemy jedno:
Nie trzeba być głośnym, by zostać zauważonym.
Nie trzeba mieć reklamy, by mieć renomę.
I nie trzeba być wszędzie – wystarczy być tu i teraz.
Z odpowiednimi ludźmi. We właściwym czasie.
A jeśli kiedyś spojrzysz w lustro i pomyślisz:
„To już czas” –
będziemy tu dla Ciebie.
Zawsze gotowi.
🖋 P.S.
Dla naszych Klientek i Klientów – tych, którzy byli z nami od początku, które wróciły, które polecają – przygotowaliśmy coś wyjątkowego.
Osoby, których wyróżnione komentarze trafią na naszą Wilanowską Aleję Gwiazd (na stronie Crazy Curly)
otrzymają dożywotni rabat na wszystkie usługi z naszego aktualnego cennika.
Bo wiemy, komu zawdzięczamy nasz pełen pozytywnych wspomnień początek.
I wiemy, że lojalność zasługuje na więcej niż chwilową promocję.
Jesteśmy tu dla Was!
Beata i Daniel.

